środa, 10 kwietnia 2013

Rozdział X " Szczęściu trzeba pomóc"

Ten rozdział zawiera treść +18


Poszliśmy do pokoju Zayn'a. Zamknął drzwi na klucz. Znowu się namiętnie całowaliśmy. Zayn położył mnie na łóżku i nachylił się, aby dalej mnie całować. Zaczęliśmy zdzierać z siebie ciuchy. Zostaliśmy w bieliźnie. Mulat stanął nade mną i spytał:
 - Sam jesteś gotowa??
 - Zayn jeszcze się kurwa pytasz?!! No pewnie. Nawet nie wiesz jak tego pragnę.
 - Wow. Sam nie wiedziałem, że tego chcesz.
 - Zayn nie pierdol tylko działaj.
Tak bardzo tego pragnęłam w końcu jest moim ulubieńcem z zespołu. Na pewno fani zastanawiają się co porabia Zayn. Modle się, aby żaden reporter nie zrobił nam zdjęć, bo Zayn zapomniał zasłonić jak i zamknąć  okno. Chłopak zaczął się ze mną droczyć. Nienawidziłam tego, ale w jego sposób było to przyjemne. Całował mnie najpierw po szyi. Schodził do piersi. Ściągnął mój stanik i pieścił moje piersi. Gdy on skończył to ja zaczęłam prowadzić. Zwinnymi ruchem ciągnęłam jego bokserki. Wzięłam jego "przyjaciela" do ręki i zaczęłam przesuwać ją w górę i w dół. Końcówkę wsadziłam do ust. Zayn cicho pojękiwał, ale na pewno będzie nas słychać na całą okolice.

                                       ********** Perspektywa Perry********
Zaczęliśmy się całować. Z każdą sekunda Lou pogłębiał nasze pocałunki.Chyba strasznie go podniecałam bo zaczął ściągać moją bluzkę. Czułam się trochę niezręcznie bo w końcu byliśmy w miejscu publicznym.
 - Louis przestań. - zaprotestowałam.
 - Coś zrobiłem nie tak. - lekko przestraszył się mój towarzysz.
 - Nie wszystko w porządku tylko nie możemy tego zrobić teraz.
 - Dlaczego??
W tamtej chwili pokazałam mu na grupkę ludzi patrzących na nas. Lou od razu zajarzył o co chodzi.Pocałował mnie w czoło, po czym ja od razu się uśmiechnęłam. Potem tamta grupa ludzi podbiegła do nas i chcieli autografy od Louisa. Oczywiście chłopak wszystko podpisał niby czemu nie miał by tego nie zrobić.Kiedy wszyscy sobie poszli chłopak złapał mnie za rękę i pobiegliśmy do samochodu. Nasza podróż trwała zaledwie kilka minut. Louis zatrzymał się przed jakim klubem. Na ulicy było już słychać muzykę.
- Po co tu przyjechaliśmy?? - zapytałam.
- Skoro nie możemy jednego to chcę zrealizować mój drugi pomysł.
Po tych słowach pociągnął mnie do środka tego klubu. Weszliśmy bez problemu. Wiadomo Louis miał tam znajomości. W tym miejscu bawiliśmy się na całego. Wiadomo alkohol, tańce również znaleźliśmy na chwile namiętności. Bawiliśmy się chyba tak do 3 nad ranem. Ja nie byłam pijana chociaż nie tak bardzo jak Lou który ledwo stał na swoich nogach. Na szczęście nasz szofer pomógł mi go zaprowadzić do samochodu. Już widzę jutrzejsze nagłówki gazet ale wolę o tym nie mysleć nie obchodzi mnie to. Liczy się dla mnie co jest tu i teraz.
Czytacie= komentujcie / Louisowata :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz